Wraz z rozpoczęciem nowego roku w gminach zaczął obowiązywać nowy system segregacji odpadów. Zmiany boleśnie odczuli mieszkańcy posesji w Górze Kalwarii.
Już 3 stycznia na ulicy pozostawiono worki zawierające suchą frakcję. Harmonogram przewidywał w tym dniu odbiór nowej frakcji zawierającej jedynie odpady biodegradowalne, jednak mieszkańcy przyzwyczajeni do poprzedniego grafiku chcieli pozbyć się zalegających na podwórkach odpadów.
Choć wszyscy zdawali sobie sprawę ze zmian, które nastąpią wraz z nadejściem 2018 roku jednak ich skala przeszła wyobrażenia mieszkańców. Okazało się przede wszystkim, że obowiązek nowej segregacji śmieci wprowadzono nieco wcześniej niż oficjalnie. Odpady w grudniu zostały ostatni raz odebrane przed świętami (sektor I), a w styczniu zaczął obowiązywać nowy system segregacji. To spowodowało konieczność ponownego sortowania odpadów z frakcji suchej bowiem od stycznia konieczne jest wyodrębnienie makulatury.
O ile nowy system segregacji został przyjęty przez obywateli ze zrozumieniem, wzrost opłat za odbiór odpadów wywołał niemałe oburzenie. Wywóz śmieci podrożał w stosunku do zeszłego roku aż o 60%! Znaczna podwyżka stawek przy dokładniejszej segregacji jest niezrozumiała dla większości mieszkańców.
Władze gminy zwracają uwagę na fakt, że wzrost ceny za odpady jest pochodną wielu czynników. Wymienia się między innymi wzrost cen w zakładach utylizujących odpady, większą ilość odbieranych od mieszkańców śmieci, czy lepsze rozeznanie rynku przez firmy co prowadzi do składania wyższych ofert w przetargach. Argumentem za wzrostem opłat jest również zwiększona ilość tzw. wozokilometrów – śmieciarki muszą częściej podjechać po większą ilość frakcji, co przy bardzo rozległej gminie musi doprowadzić do zwiększenia liczby przejechanych kilometrów. W przypadku naszej gminy ma to być „szczególnie kosztochłonny czynnik”.
Tłumaczenie tak dużej podwyżki opłat zwiększeniem liczby przejazdów szczególnie zbulwersowało użytkowników serwisów społecznościowych, którzy zwrócili uwagę, że w stosunku do ubiegłego roku liczba podjazdów pod posesje wcale się nie zwiększyła, a wręcz są miesiące, gdy jest mniejsza. Trudno nie przyznać racji mieszkańcom – w Sektorze I w 2017 r. śmieciarki pod posesje podjeżdżały 88 razy, w 2018 zrobią to 89 razy co stanowi wzrost o zaledwie 1,1% i nie powinno wpłynąć znacząco na tak drakońską podwyżkę.
Warto wspomnieć, że sytuacja nie jest do końca kontrolowana przez gminy, na które zrzucono obowiązek zajmowania się odpadami. Przepisy wprowadzone przez władze centralne zlikwidowały konkurencję na rynku. Wymogi, które muszą spełniać przedsiębiorstwa spowodowały, że do przetargów zgłaszają się dwie firmy, które wobec braku rywali dyktują urzędom ceny.
Osobnym problemem, z którym przyszło zmierzyć się mieszkańcom są worki pełne odpadów, które zalegają na posesjach. Podobna liczba kursów śmieciarek spowodowała, że frakcje odbierane są zdecydowanie rzadziej niż dotychczas. Liczba odbioru plastików została zredukowana do jednego w miesiącu chociaż tych odpadów jest najwięcej. Również raz w miesiącu będzie odbierany popiół. Po szkło śmieciarki przyjadą do nas raz na dwa miesiące. Nowością w tym roku są odbiory frakcji biodegradowalnej dwa razy w miesiącu i makulatury raz na miesiąc. Większa ilość frakcji to również więcej worków na posesji. Rzadsze odbiory również przyczyniają się do tego, że na podwórkach trzeba wydzielać specjalne miejsce na tak duże ilości odpadów. W zależności od sytuacji (np. w okresie świątecznym) przechowywać trzeba będzie nawet kilkanaście worków śmieci.
Dodatkowym problemem jest wydzielenie frakcji bio i konieczność przechowywania jej w workach. Do tej pory odpadki takie wrzucaliśmy do pojemnika na śmiecie zmieszane, a ewentualne koszenie trawników można było zaplanować tak, by worki stały możliwie krótko. Tego samego nie można zrobić z odpadkami po jedzeniu, które usuwać trzeba na bieżąco. Przechowywanie tego typu śmieci w workach również nie jest najlepszym pomysłem. Dopóki jest zimno procesy gnilne przebiegają powoli lub w przypadku mrozów w ogóle. W lato słabe zabezpieczenie cienką folią może spowodować, że przykre zapachy będą utrudniać życie mieszkańcom a okoliczne bezpańskie zwierzęta mogą rozszarpywać worki z resztkami.
Z moich obserwacji wynika, że po odjęciu frakcji bio pojemnik na odpady zmieszane pomiędzy odbiorami jest zapełniany do połowy. Być może warto rozważyć umieszczanie śmieci zmieszanych w workach, a w pojemnikach umieszczać odpady ulegające biodegradacji?
Pytanie o ewentualną zmianę zadałem burmistrzowi Zielińskiemu. Niestety do czasu zamknięcia numeru nie otrzymałem na nie odpowiedzi. Miejmy nadzieję, że opinie zwykłych mieszkańców zostaną odebrane prze gminne władze jako konstruktywna krytyka, a nie atak i będą początkiem zmian.