W wieku 87 lat zmarł opiekun górskokalwaryjskiego kirkutu Feliks Karpman.
Feliks (właśc. Wolf) Karpman był jednym z niewielu przedwojennych Żydów zamieszkujących Górę Kalwarię, którym udało się przeżyć wojenną zawieruchę. Swojego miasta nie opuścił nawet w trakcie antysemickich wystąpień w 1968 r.
Urodził się 29 listopada 1926 r. jako najmłodszy z trzech synów Szaji i Chajdes Karpman. Ojciec p. Feliksa podobnie jak większość członków rodziny Karpmanów z Góry Kalwarii był rzeźnikiem. Rodzina Karpmanów mieszkała i prowadziła sklep w polskiej dzielnicy miasta.
W trakcie wojny przebywał w gettach Góry Kalwarii i Otwocka, obozie pracy w Karczewie oraz był więźniem obozu zagłady w Treblince, skąd udało mu się uciec wraz z bratem Mordką. Po powrocie w rodzinne strony jako ochotnik przez 12 dni walczył w Powstaniu w Gettcie Warszawskim. Gdy Niemcy zaczęli palić getto przedostał się na aryjską stronę Warszawy i wrócił do obozu w Karczewie, gdzie przebywali jego rodzice. W sierpniu 1943 przeniesiono obóz do wsi Nadbrzeż, by stąd ewakuować wszystkich Żydów. W dniu ewakuacji brat p. Feliksa zastrzelił strażnika, po czym obaj przeprawili się przez Wisłę do Góry Kalwarii. Bracia znaleźli schronienie najpierw u rodziny Szymańskich a później u Konarzewskich z Zakalwarii, gdzie ukrywali się do zakończenia wojny. Brat p. Feliksa wyjechał do USA, tam zmarł w 1961 r.
Po wojnie pan Feliks zajął się odbudową miejscowego kirkutu. Cmentarz został ogrodzony, odbudowano ohel nad grobem cadyków oraz przywrócono wykorzystane przez Niemców do budowy dróg macewy.