Upadek pod krzyżem - zachowana figura ze ścieżek kalwaryjskich w Nowej Jerozolimie

Nowa Jerozolima

Nowa Jerozolima – powstanie i funkcjonowanie sanktuarium.

Geneza i powstanie Kalwarii w Polsce

Geneza Kalwarii wiąże się z czasem wypraw krzyżowych, gdy pobożni pątnicy odwiedzając Ziemię Świętą obchodzili drogę, po której Chrystus szedł na swoje miejsce kaźni. Jednak podróże do Palestyny bywały w średniowieczu kosztowne i niebezpieczne, dlatego tym, którzy nie mogli korzystać z pątniczej podróży do Jerozolimy zalecano odbywać na miejscu tzw. duchowe pielgrzymki polegające na rozważaniu zdarzeń z życia i męki Zbawiciela. Już w XIII w. powstawały na Zachodzie tzw. Drogi Jerozolimskie (labiryntowe, ozdobne oznaczenia na posadzkach kościołów z zaznaczeniem poszczególnych miejsc Męki Pańskiej).

Pierwsza Droga Krzyżowa ze stacjami w formie kapliczek i krzyży powstała w Hiszpanii w latach 1405 – 1420. Nabożeństwo to rozpowszechniło się najpierw we Włoszech, a później w całej Europie dzięki franciszkanom – głównym propagatorom Drogi Krzyżowej. Po Soborze Trydenckim zaczął się coraz bardziej rozpowszechniać zwyczaj budowania Kalwarii. Tworzone z wielkim nakładem kosztów przez ich fundatorów, miały odtwarzać jak najdokładniej miejsca święte dla chrześcijan. Kaplice ozdobione obrazami i rzeźbami miały uzmysłowić pątnikom Mękę Pańską. Do Polski nabożeństwa kalwaryjne zaczęły docierać z początkiem XVII w. Wraz z nimi rozpoczęto budować Kalwarie, które mogły licznie powstać dzięki prądowi kontrreformacji, znacznemu wzrostowi egzaltacji religijnej, rozwojowi klasztorów oraz hojności magnaterii i szlachty, która łożyła ogromne środki na różne pobożne fundacje.

Pierwszą Kalwarię w Polsce ufundował Mikołaj Zebrzydowski w 1602 r. na zalesionym i górzystym terenie w pobliżu Lanckorony, od nazwiska fundatora przyjęła ona nazwę Kalwarii Zebrzydowskiej. Następne powstały w 1628 r. w Pakości nad Notecią, w Wejherowie w 1649 r., w Pacławiu w 1668 r., Wilnie w 1670 r. oraz w Warszawie (Kalwaria Ujazdowska) w 1731 r. Łącznie z wybudowaną przez Wierzbowskiego Nową Jerozolimą, stanowiły one największe i najbogatsze tego typu założenia sakralne w Rzeczpospolitej. Trzonem każdej takiej Kalwarii były stacje drogi krzyżowej, początkowo w liczbie 12, a następnie 14, z kościołem Ukrzyżowania lub Grobem Zbawiciela jako stacją ostatnią. Pozostałe stacje przedstawiały przeważnie sceny z drogi pojmania Chrystusa (od Wieczernika do sądu Piłata), z życia Maryi lub świętych. Były one dobierane swobodnie według upodobań i woli danego fundatora.

Prawdopodobnie w czasie najazdu szwedzkiego w Wierzbowskim, który widział powszechną zdradę szlachty poddającej się innowiercom Karola Gustawa oraz wielki upadek moralny narodu, narodziła się idea wybudowania Kalwarii na Mazowszu. Miało to być miasto zbudowane na wzór Świętego Jeruzalem, aby mogło się stać początkiem odrodzenia polskiego narodu.

Tak więc w roku 1666 istniały już trzy Kalwarie w Polsce: Kalwaria Zebrzydowska w Małopolsce,  Wejherowska na Pomorzu i Pakoska w Wielkopolsce. Biskup Wierzbowski słusznie zauważył, że taki ośrodek religijny przydałby się również na Mazowszu. Rozpoczął więc poszukiwania miejsca przypominającego topograficznie Jerozolimę. Podobnym ukształtowaniem terenu odznaczały się Płock oraz wieś Góra. Wybór padł w końcu na Górę, m. in. ze względu na fakt, iż leżała bliżej stolicy.

Rys historyczny Góry do 1666 r.

Wieś Góra założona została na wysoko wzniesionym cyplu skarpy wiślanej (stąd zapewne jej nazwa), na lewym brzegu Wisły. Położona w odległości 3 km od Czerska – jednego z ważniejszych grodów na Mazowszu w czasach średniowiecza – oraz ok. 35 km od Warszawy, leżała na szlakach łączących Mazowsze z Małopolską i biegnących z Wielkopolski na wschód. Znajdowała się ona w dogodnym położeniu umożliwiającym przeprawę promem na drugi brzeg Wisły. Prawdopodobnie owa przeprawa przyczyniła się do powstania osady właśnie w tym miejscu. Jej początki sięgają XII w. Możliwe, że prawo targowe otrzymała od Bolesława Kędzierzawego. Niewiadomo kto i kiedy dokładnie założył parafię w Górze. Być może erygowano ją w drugiej połowie XII w., gdy powstała osada nabrała już rozmiaru i znaczenia.

Najstarszy dokument historyczny mówiący o Górze pochodzi z 1252 r. Wystawił go biskup poznański Bogufał II (Góra leżała w mazowieckiej części diecezji poznańskiej, aż do 1793 r. kiedy to została utworzona diecezja warszawska). Dotyczył on potwierdzenia praw parafii górskiej do pobierania dziesięcin snopowych ze wsi Warszewic, Niecieczy i Mniszewa.

Następne informacje o Górze pojawiają się dopiero w XV w. Wiadomo, że od 1406 r. parafia górska przynależała do archidiakonatu warszawskiego, ponieważ gród Czersk, będący wcześniej siedzibą zarządu miejscowej prowincji kościelnej stracił na znaczeniu. Natomiast parafia górska cieszyła się pewnym znaczeniem, o czym świadczą liczne odpusty nadawane przez biskupów poznańskich – m. in. czterdziestodniowy odpust w święta maryjne, i odpust zupełny w święto patronalne kościoła. Przywileje te potwierdzali biskupi: Andrzej Bniński w 1460 r. oraz Wincenty Wierzbięta w 1472 r. Z wystawionych przez nich dokumentów wynika, że kościół górski był pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny.

Do przełomu XIV i XV w, Góra prawdopodobnie należała do książąt mazowieckich. Następnie przeszła w ręce szlacheckiego rodu Leszczyców, którzy to osiedliwszy się tam na stałe po pewnym czasie zwać się zaczęli od nazwy wsi Górskimi, herbu Leszczyc. W 1416 r. do przedstawiciela tego rodu Wita, starosty czerskiego, należały oprócz Góry wsie Wola Górska, Łupków i Miłkowlas.

Kolejnych wiadomości o Górze dostarczają wizytacje parafii. W 1598 r. jeden z wizytatorów pisał w raporcie, że kolatorami kościoła pod wezwaniem NMP byli bracia Mikołaj, Jędrzej i Piotr Górscy. Ubolewał też bardzo nad utratą intratnego dochodu, jakim były dziesięciny snopowe, twierdząc, że niektóre wsie zamiast dziesięcin dają zaledwie jałmużnę, a z Niecieczy i Warszewic nic zgoła nie wpływa. Z następnej wizytacji przeprowadzonej przez archidiakona warszawskiego, Pawła Piaseckiego w 1617 r. wynika, że w tym czasie istniała przy kościele szkółka parafialna, przy której mieszkało kilku uczniów. Natomiast w roku 1649 archidiakon Adam Kos pisał o fatalnym stanie kościoła parafialnego, którego ściany, dach i ogrodzenie były bardzo zniszczone. Kolatorów nie było prawdopodobnie stać na remont świątyni. Wieś ubożała; targowisko nie przynosiło dochodów, ponieważ nowe drogi na linii wschód – zachód nie przebiegały już przez ziemię czerską.

Całkowita ruina dla Góry miała dopiero nadejść wraz z wojną szwedzką. Najpewniej kościół i wieś spaliły w 1657 r. wojska Jerzego Rakoczego sprzymierzone z Karolem Gustawem.

Zadłużoną, zniszczoną i  należącą do kilku dziedziców wieś zakupił biskup Wierzbowski w latach 1666-67. Od tej pory dla Góry rozpoczął się nowy rozdział w jej historii.

Budowa i przywileje Nowej Jerozolimy

Zamierzenie biskupa Wierzbowskiego było niezwykłe. Otóż mające powstać na terenie Góry sanktuarium Męki Pańskiej, nie miało być typowym ośrodkiem pielgrzymkowym ze stacjami Drogi Krzyżowej w terenie dla pątników. Miało to być miasto odwzorowujące Jerozolimę, a więc nie tylko same stacje, ale i miejsca związane z życiem Chrystusa, jak choćby Wieczernik. Biskup jako światły człowiek wiedział, że po Europie już od XII w. krążyły liczne opisy i plany Jerozolimy. Nie wykazywały one jednak prawie żadnego podobieństwa z autentycznym miastem (z reguły przedstawiały je jako koło otoczone murami obronnymi i przecięte dwiema prostopadłymi ulicami). Plany mniej fantastyczne, bardziej zbliżone do rzeczywistości, zaczęły powstawać dopiero w II połowie XVI w. Jednym z nich był opis jaki pozostawił Holender Chrystian Adrian Cruys zwany Adrychomiuszem w książce pt. Jerusalem, sicut tempore Christi floruit, wydanej w 1584 r. Dzieło to rekonstruowało wygląd Miasta Świętego z czasów Zbawiciela, zaznaczało wszelkie miejsca historyczne, zidentyfikowane na podstawie tradycji, a także podawało odległości między nimi w stopach (dla tych którzy chcieli przejść dokładnie tyle ile wynosiła Droga Krzyżowa). Nic dziwnego, że praca ta podająca dokładne opisy i pomiary zrobiła na biskupie duże wrażenie i dała mu przekonanie, że jej autor faktycznie był w Jerozolimie i przekazał prawdziwe dane (co, po sprawdzeniu jego opisu ze współczesnymi planami pomiarowymi Jerozolimy jest mało prawdopodobne).

Mając gotowy opis miasta oraz wybrane i zakupione miejsce na budowę Kalwarii, biskup mógł przystąpić do realizacji swoich zamierzeń. Do tak niezwykłego projektu Wierzbowski potrzebował architekta równie niezwykłego i wybitnego. Nie zachowały się żadne źródła pisane mówiące wprost kim był ów architekt. Jednak świetnie rozplanowane i konsekwentnie zrealizowane założenie urbanistyczne mazowieckiej Kalwarii wskazuje, że powinien nim być Tylman z Gameren. Ten żyjący w latach 1632 – 1706 architekt holenderskiego pochodzenia przybył do Polski w 1666 r. Pracował przeważnie dla Lubomirskich, także dla królowej Marii Kazimiery oraz dla zakonów, a jako inżynier wojskowy planował twierdze i obwarowania. Ceniony bardzo przez mu współczesnych (nobilitowany w 1685 r.) był rozchwytywanym przez wielu magnatów architektem.

Wydaje się wielce prawdopodobnym, że w rok po swoim przybyciu Tylman rozplanował mające powstać miasto biskupa. Jednak ze względu na ogromną ilość innych prac nie pilnował stale jego budowy, ani nawet budowy jego głównych kościołów. Powszechnie było zresztą znane, że wolał on tworzyć rysunki, niż doglądać ich wykonania.

Gotowe plany oraz zakupiona ziemia pozwoliły biskupowi rozpoczęcie sprowadzania w 1667 r. nowych osadników do wsi, którymi byli zapewne rzemieślnicy mający wybudować miasto. Sam ordynariusz zapewne osobiście nadzorował pierwsze prace, wszakże tu miała powstać Nowa Jerozolima. O tym, że dokonał słusznego wyboru zakładając kalwarię w tym miejscu, upewniło go cudowne pojawienie się krzyża na niebie dnia 26 XII 1667 r. Opis tego zjawiska przedstawił kilka lat później w swej książce Andrzej Jan Frankiewicz:

„Gdy słońce na horyzont niebieski wchodziło,

W ten czas jak pod nogami u Krzyża stanęło,

Miesiąc zasię gdy słońcu z nieba ustępował,

Stanął w półkrzyża znacznie serce figurował.

I lubo słońce w ten czas do wschodu spieszyło,

To jednak widowisko na zachodzie było,

Nad samą Górą, właśnie jakby zawieszone,

Znać to miejsce już dawno Bogu ulubione […]”

Nie ma dziś żadnych potwierdzeń autentyczności tego niezwykłego zdarzenia. Całkiem możliwe, że był to zabieg literacki składający hołd Fundatorowi miasta w rocznicę jego urodzin i dzień św. Patrona (tj. 26 XII). Sam zresztą biskup Wierzbowski potraktował zapewne nazwę wioski – Góra – jako wskazówkę z nieba, co do założenia tutaj Nowej Jerozolimy, bowiem prawdziwa Jerozolima jest nazywana w Piśmie Świętym górą świętą. Na potwierdzenie tego ordynariusz w zbiorze dokumentów dotyczących swojego miasta umieścił na początku kilka cytatów biblijnych:

„Włóżcie serca wasze w drogi wasze, wejdźcie na GÓRĘ, przynieście drewno i budujcie dom: a będzie mi przyjemny i doznam chwały, mówi Pan. (Aggeusz 1)

GÓRA, na której Bóg upodobał sobie mieszkać, albowiem Pan będzie mieszkał na wieki. (Psalm 67)

Okrył GÓRY cień jej, a jej gałązki aż do Rzeki. (Psalm 79) […]”

Jak już wcześniej wspomniano budowa miasta ruszyła na miejscu całkowicie zniszczonej wsi, a więc bez ograniczeń narzuconych przez dawniejszy układ przestrzenny. Miasto zostało ulokowane na wysokim, bardzo eksponowanym cyplu skarpy wiślanej. Było typowym dla ówczesnych założeń barokowych umieszczenie wielkiego zespołu sakralnego w miejscu panującym nad okolicą i widocznym ze znacznej odległości. Biskup wraz z architektem nakreślili następujące wytyczne programu przestrzennego: główne ulice miasta miały tworzyć krzyż, w centrum którego powinien stanąć kościół; wzdłuż ramion krzyża miały być wyznaczone działki budowlane o wymiarach 40 × 100 łokci (23, 80 × 59,50 m), z tym że przy drodze kalwaryjnej powinny sięgać tylko do kaplicy Pierwszego Upadku. Dalej po obu stronach drogi od kaplicy Pierwszego Upadku do wzgórza Kalwarii biskup zarezerwował teren na ogrody dla mieszczan. Fundator przewidywał budowę około stu domów mieszczańskich. Tak więc kompozycja przestrzenna Nowej Jerozolimy została oparta o dwie osie, które przecinając się tworzyły krzyż łaciński. Oś dłuższą wyznaczały ulica Kalwaryjska i Rynek, ramiona zaś ulice Pijarska i Dominikańska. Punkt przecięcia został zaakcentowany Ratuszem Piłata wybudowanym na niewielkim wzniesieniu. Ponadto na zakończeniach osi usytuowano trzy zespoły klasztorne i kościół, które miały silniej zaakcentować układ krzyżowy. A zatem wschodnią pierzeję Rynku zajmował kościół i klasztor bernardyński; u wylotów ulicy Pijarskiej i Dominikańskiej znajdowały się rozmieszczone prawie symetrycznie zespoły pijarów i dominikanów, zaś ulicę Kalwaryjską zamykał wzniesiony na wzgórzu kościół Św. Krzyża. Oprócz tego na południowy zachód od miasta znajdowały się zespoły klasztorne marianów i dominikanek, które zostały połączone z miastem boczną drogą odgałęziającą się od ulicy Dominikańskiej na wysokości klasztoru dominikanów. Ponadto powstała jeszcze ulica Senatorska łącząca drogę warszawsko – warecką ze wschodnią częścią Rynku. Konkurowała ona z ulicami Pijarską i Dominikańską. Prawdopodobnie ulica ta była oprócz Rynku głównym ośrodkiem życia miejskiego, ze względu na znajdujące się w jej północnym odcinku zajazdy, duże zagęszczenie zabudowy i dogodne połączenie z ulicą Rzeczną prowadzącą do przewozu wiślanego.

Pobernardyński kościół przeniesiony z Góry Kalwarii do Zwoli Poduchownej
Pobernardyński kościół przeniesiony z Góry Kalwarii do Zwoli Poduchownej. Fot. Marcin Białek

Trapezowaty Rynek stanowił krótsze ramię pionowej osi krzyża. Posiadał on znaczne wymiary – długość 270 m, szerokość ok. 90 m w części zachodniej, a w części wschodniej 100 m. Ulice stanowiące szkielet kompozycji Nowej Jerozolimy były pierwotnie szersze niż obecnie. Ulica Kalwaryjska dorównywała szerokością Rynkowi, dzięki czemu już ze znacznej odległości otwierał się widok na całe wzgórze kalwaryjne, którego odpowiednio ukształtowane zbocza stwarzały wrażenie ogromnego, leżącego krzyża. Również ulice Pijarska i Dominikańska, rozszerzając się ku Rynkowi i osiągając u wylotu szerokość ok. 90 m, pozwalały od razu objąć wzrokiem cały Ratusz Piłata. To rozszerzenie ulic ku Ratuszowi Piłata było obliczone na wydłużenie ich perspektywy.

Rozległość całego tego założenia urbanistyczno – kalwaryjnego była ogromna. W kierunku północno – południowym (tj. krótszych ramion krzyżowego założenia), między klasztorami pijarów i dominikanów wynosiła ok. 1000 m, a w kierunku wschodnio – zachodnim, między kościołami bernardynów i Św. Krzyża ok. 1700 m.

Niezwykle trudno jest dziś ustalić dokładną rekonstrukcję założenia kalwaryjnego. Wiąże się to z tym, że z całego zespołu liczącego ok. 35 kaplic, 7 kościołów i 6 klasztorów zachował się do dziś w stanie pierwotnym tylko jeden kościół (Wieczernik), a także relikty kościoła i kolegium pijarskiego (kościół i klasztor bernardynów, Ratusz Piłata i kaplica św. Antoniego zostały wybudowane w XVIII w. na miejscu fundacji pierwotnych). Liczbę i lokalizację zniszczonych obiektów sakralnych udało się odtworzyć w miarę dokładnie dzięki różnym opisom sanktuarium. Najbardziej pomocnym okazała się wspomniana już książka Frankiewicza z 1670 r., stanowiąca swego rodzaju przewodnik i modlitewnik po mazowieckiej Kalwarii, ciekawy opis miasta przedstawia również dzieło Portugalczyka Jana Teixeiry z 1757 r. Nie wolno w tym miejscu pominąć również listu biskupa Ignacego Krasickiego do Stanisława Poniatowskiego z 1782 r., w którym to w typowy dla siebie sposób przedstawił wierszem mazowieckie „miasto wielkopiątkowe”. Poza tym pomocna okazało się praca Adrychomiusa o Jerozolimie, na której opierał się biskup przy budowie miasta, a także fakt analogii programu treściowego Kalwarii Wierzbowskiego z Kalwarią Zebrzydowską (podobne wezwania kaplic).

Na podstawie tych wszystkich źródeł można ustalić, że założenia sakralne w Nowej Jerozolimie składały się z trzech głównych tras. Pierwszą była Droga Pojmania Chrystusa. W jej skład wchodziły następujące obiekty: Wieczernik, Ogrójec z kaplicami: Modlitwy Chrystusa, Śpiących Apostołów, miejsca walki Piotra z Malchusem, Pojmania, Cedronu (kaplica nawiązywała do apokryficznej tradycji mówiącej, że w drodze z Ogrójca żołnierze mięli pławić Jezusa w potoku). Po moście nad Cedronem wg Frankiewicza następowały dwie bramy: Brama Wodna oraz Brama do miasta Syjon. Wszystkie te kaplice związane z Ogrójcem zostały umiejscowione na zboczu skarpy wiślanej, m. in. z tego względu, że u jej podnóża po stronie wschodniej płynął potok, który w założeniu kalwaryjnym stał się Cedronem.

Od Cedronu dalsza trasa szła w górę i dochodziła do ulicy Dominikańskiej, gdzie zaczynała się droga prowadząca do Warki. Tam miała miejsce kaplica Domu Annasza. Do tej pory w literaturze była ona nazywana kaplicą Anny Kapłanki. Nieporozumienie to jest związane z tym, że imię Annasz (łac. Annas) odmienia się w języku łacińskim tak samo jak Anna. Stąd kaplica Annasza kapłana brzmi w tym języku: Capella Annae sacerdotis. W XIX w. ktoś przetłumaczył to na kaplicę Anny kapłanki, łącząc tę postać z prorokinią Anną (Łk 2, 36), chociaż nie była ona wcale kapłanką ani tym bardziej nie związana była z dziejami Męki Chrystusa. Uwagę na ten szczegół zwróciła dopiero siostra Małgorzata Borkowska w swojej monografii o Górze Kalwarii. Ostatnimi kaplicami trasy Pojmania były kaplice: Dom Kajfasza oraz Więzienie w Piwnicy.

Drugą trasą była trasa Drogi Krzyżowej. Rozpoczynała się ona przejściem z kaplicy więziennej do Ratuszu Piłata, który znajdował się w samym centrum miasta. Zaraz obok była kaplica Domu Heroda (w południowej pierzei ulicy Kalwaryjskiej). Wzdłuż ulicy kalwaryjskiej po obu jej stronach rozmieszczone były właściwe kaplice Drogi Krzyżowej czyli: Włożenie Krzyża, Pierwszy Upadek, Spotkanie z Matką Bożą, Cyrenejczyk, Św. Weronika, Drugi Upadek i Niewiasty Płaczące. Blisko tej stacji została usypane wzgórze Golgoty czyli właściwa Kalwaria. Na jej szczycie stanął kościół Św. Krzyża. W nim to, wg modlitewnika Frankiewicza, powinny znajdować się pozostałe stacje: Trzeci Upadek, Obnażenie Chrystusa, Rzucanie losu o szatę, Pojenie octem, Ukrzyżowanie, Śmierć Chrystusa, Zdjęcie z Krzyża i Złożenie do Grobu. Ta ostatnia stacja prawdopodobnie znajdowała się w podziemiach kościoła.

Trzecią trasą był Pogrzeb Matki Boskiej. Składał się z dwóch kaplic: Domku Maryi (u dominikanek) i Grobu Matki Bożej (na południe od Ogrójca). Poza tym istniały jeszcze kaplice Matki Bożej Bolesnej i Najświętszego Serca Maryi, ale trudna do ustalenia jest ich lokalizacja. Trasy te zostały uzupełnione przez kaplice związane z życiem Chrystusa: kaplica Przemienienia, Rozmnożenia chleba, Płaczącego Pana, Brama wjazdowa do miasta (tzw. Brama Wschodnia) – znajdowały się one poza miastem, przy drodze wareckiej. Dalej były jeszcze kaplica Emaus (też poza miastem, na południowy zachód od wzgórza Kalwarii) i kaplica Wniebowstąpienia (w połowie wysokości skarpy wiślanej).

W mieście były jeszcze kaplice poświęcone świętym: kaplica św. Szczepana (Stefana) diakona, kaplica pokuty św. Piotra, kaplica ścięcia św. Jakuba, kaplica św. Marii Magdaleny, św. Anny, matki Maryi, św. Franciszka i św. Antoniego. Te trzy ostatnie znajdowały się na terenie należącym do bernardynów.

Jakby tego było mało biskup postanowił jeszcze bardziej uatrakcyjnić swoje sanktuarium i wybudował w nim coś na kształt rajskiego ogrodu. Świadczy o tym relacja jednego z pątników Stanisława Samuela Szemiota z 1680 r., który pisał w swoim diariuszu: „Obchodząc dalej tajemnice Męki Pańskiej widzielichmy przy Ogrojcu i w Raju fontanny barzo piękne, przy tymże Raju zwierzyniec wielki, w którym zwierza dostatek.”.

Warto w tym miejscu podkreślić, że dla biskupa Wierzbowskiego nie tylko Jerozolima było źródłem inspiracji. Okazuje się bowiem, że miasto ordynariusza poznańskiego miało być również Nowym Rzymem. Świadczy o tym wyeksponowanie sześciu kościołów związanych z klasztorami i Ratusza Piłata. Cztery z nich akcentowały główne kierunki świata, zamykając perspektywę arterii komunikacyjnych. Odpowiadało to siedmiu kościołom stacyjnym Rzymu, z których cztery bazyliki większe zachowują wyeksponowaną pozycję. Poza tym kościół Św. Krzyża otrzymał przywilej odpustu siedmiu ołtarzy bazyliki św. Piotra. Kościół pijarów zwany betlejemskim, miał być miejscem kultu żłóbka podobnie jak w Rzymie S. Maria Maggiore. Księżą filipini otrzymali zaś niezwykle rzadko przyznawany przywilej Virgarum Poenitentialum rzymskich penitencjariuszy apostolskich.

Jak więc widać dzieło biskupa zaplanowane było na niewyobrażalną wręcz skalę. Aby zrealizować ten zamiar potrzeba było dysponować ogromnym kapitałem. Rodzinny majątek Wierzbowskiego na pewno nie wystarczyłby na pokrycie kosztów związanych z budową Kalwarii. Na szczęście biskup był ordynariuszem zasobnej diecezji. W samej Wielkopolsce posiadał kilkanaście kluczy ziemskich, a przeciętna roczna dochodów biskupstwa poznańskiego wynosiła w XVII w. 8000 dukatów rzymskich. Ponieważ Nowa Jerozolima była ośrodkiem kościelnym, Wierzbowski mógł bez problemu łożyć ogromne sumy na jej budowę. Na wsparcie finansowe mógł też liczyć u króla Michała Korybuta i jego małżonki Eleonory, a także Jana III oraz od znajomych senatorów i szlachty. Warto tu przytoczyć relację Jana Teixeiry, mówiącą w jaki sposób biskup zdobywał potrzebne mu pieniądze:

„Ponieważ dzieło zostało zakrojone na wielką miarę i pochłonęło niezliczone wydatki, wyczerpały się zasoby Prześwietnego Biskupa z jego olbrzymich dochodów. Biskup […] udał się […] do skarbnicy Opatrzności Bożej i ofiarności wiernych. Przebrany w odzież ubogą siadł na skraju drogi pod bramą Jerozolimską, wspaniale na jego rozkaz zbudowaną i wszystkich przechodzących tą drogą publiczną […] prosił o jałmużnę na doprowadzenie do końca rozpoczętego dzieła. Prosił Króla, Senatorów, Szlachtę, Rycerstwo i wszystkich przechodniów.

Mimo tego, że na początku ta pokorna akcja wydawała się nielicującą z godnością Księcia Kościoła, to jednak później, gdy wszyscy poznali świętą gorliwość Czcigodnego Biskupa, zapalonego nabożeństwem do Męki i Śmierci Pana, popłynęły jałmużny z taką obfitością, że mógł zaraz prowadzić dalej prace budownicze.

Tak wielką była szczerość i pokora Świętego Biskupa, iż często osoby wyżej postawione, spotykając go na drodze jako żebraka, pytały: <<Czy przypadkiem Książę Biskup będzie w swoim Pałacu?>> – <<Będzie>>, zwykł odpowiadać. Jeżeli widział, że go szukają, wracał pośpiesznie ukrytymi drzwiami do swego Pałacu, zmieniał szaty i przyjmował gości jako Książę i Pasterz.”. Ile w tej opowieści prawdy trudno dociec. W każdym razie maluje ona wizerunek Wierzbowskiego jako człowieka, który wszelkimi sposobami starał się zdobyć fundusze na realizację swojego marzenia.

Budowa całego założenia trwała kilkanaście lat. Główne obiekty zapewne wybudowano do 1672 r. skoro zaczęli przybywać do miasta pątnicy (całość ukończono kilka lat po śmierci Fundatora w 1687 r., skoro w swym testamencie  zapisał on „na dokończenie Kalwaryey 10 Tysięcy”). W między czasie biskup postarał się u króla o przywilej zezwalający na założenie tego miasta. Michał Korybut Wiśniowiecki wydał taki akt dnia 26 II 1670 r. Przywilej ten zezwalał zamienić wieś Górę na miasto mające się odtąd zwać Nową Jerozolimą (w aktach spotyka się różną pisownię miasta: Nowa Jerosolima, Nowa Jeruzalem, Neo Jerosolyma, Nowa Hierusalem). Nazwa ta nie przyjęła się jednak na stałe. Przez pewien czas w dokumentach obok Nowej Jerozolimy równolegle używano starej nazwy Góra, która wkrótce ją wyparła i zaczęła funkcjonować jako Góra Kalwaria. Fakt ten przewidział zwiedzający sanktuarium w 1679 r. kawaler de Beaujeu, który w swoim pamiętniku zanotował: „Nazwa ta [tj. Góra Kalwaria] tak się obecnie utrwaliła w Polsce, że nie znają tam innej na określenie owej miejscowości, a dziwić się nie będę, jeśli ją napotkam kiedyś na kartach geograficznych, zamiast dawniejszej nazwy.”

Wracając do treści przywileju królewskiego to nadawał on Górze prawo magdeburskie, własne sądownictwo miejskie, z możliwością apelacji do właściciela miasta czyli biskupa Wierzbowskiego, któremu (oraz jego sukcesorom) przysługiwała „moc obierania Burmistrzów, Rajców, Wójtów i Ławników”. Król zezwalał na tworzenie w mieście cechów rzemieślniczych, używanie wagi pospolitej, „używanie do wszelkich czynności urzędowych pieczęci z znakiem krzyża świetego, i z pewnemi przydanemi oznakami”, pozwalał wybudować ratusz i kramy, ustanawiał targi w poniedziałek i sobotę oraz cztery jarmarki rocznie: „pierwszego po święcie Zmartwychwstania Pańskiego, drugiego po święcie Zesłania Ducha Świętego, trzeciego, po uroczystości Bożego Ciała; czwartego po Bożem Narodzeniu”. Monarcha zezwalał na handel krajowy oraz zagraniczny, a nade wszystko uwalniał „mieszczan osiadać mających od robocizny i ciężarów wszelakich, od dawania podwód, stacyi żołnierskich, od płacenia podatków publicznych jakimkolwiek imieniem uchwalonych, cła wozowego, przewoźnego, mostowego, rolnego na lat 50, rachując takowe od daty przywileju nadawanego.”

Przywilej króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego nadający prawo magdeburskie Nowej Jerozolimie.
Przywilej króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego nadający prawo magdeburskie Nowej Jerozolimie.

Przywilej nadawał wreszcie herb nowo utworzonemu miastu. Jego autoremHerb Nowej Jerozolimy nadany miastu przez Michała Korybuta Wiśniowieckiego był zapewne sam Fundator. Tarcza herbu miała kształt owalny. Jego godłem był krzyż łaciński z sercem w przecięciu ramion, przebitym czterema gwoździami. U dołu tarczy był zarys pagórka. Pod dolnym ramieniem krzyża znajdowało się słońce, a nad górnym ramieniem półksiężyc. Na obwodzie herbu tarczy występował napis łaciński: IERUSALEMNOVA. Herb niewątpliwie nawiązywał do opisanego wcześniej znaku krzyża nad Górą z 1667 r., a także do herbu biskupa Wierzbowskiego, w którym występował krzyż. Pagórek u dołu tarczy symbolizował wzniesienie zwane Kalwarią, był też symbolem Ziemi Czerskiej i Ziemi Mazowieckiej, czyli całego regionu województwa mazowieckiego w XVII w. Krzyż symbolizował oczywiście mękę i śmierć Chrystusa, które były przecież główną treścią rozważań i obchodów kalwaryjskich w Nowej Jerozolimie. Serce przedstawione z wbitymi gwoździami było personifikacją Jezusa oraz jego zbawczej i ofiarnej miłości. Natomiast słońce i księżyc, świadkowie cudownego wydarzenia, symbolizowały dzień i noc. Ich obecność przy krzyżu podkreślała, że o każdej porze należy czcić i wielbić krzyż, a zwłaszcza w świętym miejscu jakim była Nowa Jerozolima.

Zasadniczy przywilej fundacyjny wydał biskup 1 I 1672 r. Mówił on m. in., że „[…] wszystkich obywatelów, którzykolwiek teraz i w potomne czasy na tych gruntach naszych dziedzicznych, na Górze między kościołem a wokoło Piłata budować się będą między ulicami w krzyż wyznaczonemi, wiecznemi czasy od wszelkich robót i powinności wiejskich uwalniamy i miejskie prawo nadajemy.”. Biskup zwalniał wszystkich na pierwsze pięć lat od wszelkich świadczeń, zezwalał na uprawianie każdego rzemiosła i handlu włącznie z warzeniem piwa i „paleniem gorzałki”. Następnie wydawał zarządzenia co do budowy samego miasta: place pod budowę domów miały wynosić 100 × 40 łokci, dachy domów miały być pokryte gontami, studnie miały znajdować się co najmniej co kilka domów, każdy mieszczanin miał mieć też ogród o wymiarach 100 × 100 łokci między zabudową mieszkalną a wzgórzem kalwaryjskim. Dalej biskup wymieniał różne powinności mieszczan, które miały zacząć obowiązywać po upływie pięciu lat od osadzenia. Fundator jednocześnie zrzekał się wybierania władz miejskich – „Burmistrza i starszyznę sami z siebie obierać będą na każde nowe lato […]”.

Dokument ten jednoznacznie stwierdza, że powstałe miasto miało być świętym miejscem – pamiątką męki i śmierci Zbawiciela. Potwierdzają to następujące rozporządzenia Fundatora: „Ludzi podejrzanych, ani inszej wiary oprócz samej świętej katolickiej, żadną miarą przechowywać nie będą i owszem wszelką mieć ostrożność, aby się takowi nie sadowili. Swej wolej, także wszelakich biesiad, muzyk karczemnych nade wszystko przestrzegać będą, ponieważ że tu Grobowce Odkupiciela i Matki Przenajświętszej, wyjąwszy jednak wesela i akty przystojne, które jako najskromniej odprawować powinni. […] A że miejsce to święte Bogu na Chwałę oddane i poświęcone jest, dlategoż i miłosierdzia bardziej niźli karania zażywać powinno. Tedy jeśliby kiedy (czego Boże uchowaj) był jaki znaczny złoczyńca pojmany, takowego do magistratu warszawskiego odesłać powinno, żeby tu nikogo nie tracono.” Rodzice do kaplicy Piłata „niewinne dziateczki co wieczór mrokiem wyprawiać będą, aby tam paciorek cały i litanijkę za umarłych odprawiały, gdyż te niewiniątka […] najwięcej u P[ana] Boga uprosić w potrzebach będą mogły […]”.

W roku 1673 sejm zatwierdził fundację biskupa, a on sam postarał się, aby ówczesny prymas Polski Kazimierz Czartoryski, wydał dekret zatwierdzający sanktuarium kalwaryjne w Nowej Jerozolimie, co nastąpiło 4 IV 1674 r.

Kolejne przywileje dla miasta wydał już król Jan III Sobieski. Dekretem z dnia 14 III 1676 r. zezwalał on na założenie cechów oraz bractwa kurkowego w Nowej Jerozolimie, a jednocześnie potwierdzał wcześniejsze przywileje Michała Korybuta. Natomiast 30 VI 1680 r. król nadał miastu wszelkie wolności, prerogatywy oraz prawa miast królewskich. Mając więc takie przywileje miasto biskupa mogło się w całkowitym spokoju rozwijać.

Funkcjonowanie nowojerozolimskiej Kalwarii

Tworząc mazowiecką Kalwarię biskup Wierzbowski musiał starannie przemyśleć dobór odpowiednich zakonów, których charyzmat byłby najbardziej przydatny dla funkcjonowania sanktuarium. Jako pierwszych sprowadził w 1670 r. bernardynów, którym to przeważnie powierzano obsługę polskich Kalwarii, ze względu na ich szczególny kult Męki Pańskiej. Obsługę parafii górskiej zlecił zgromadzeniu księży diecezjalnych prowadzących życie wspólne – oratorianom (1671 r.). Do duszpasterstwa specjalistycznego o charakterze masowym przydzielił zakon dominikanów obserwantów (1671 r.). W mieście miało rozwijać się również szkolnictwo, dlatego w 1675 r. biskup sprowadził pijarów, którzy utworzyli tu swoje kolegium. Jedynym zakonem żeńskim w Nowej Jerozolimie miały być dominikanki. Ich klasztor (od 1677 r.) był wg zamysłu Fundatora nieustannym ośrodkiem modlitwy kontemplacyjnej za sanktuarium. Wreszcie biskup w 1677 r. sprowadził do miasta powstające dopiero zgromadzenie księży marianów. Na koniec w 1683 r. Wierzbowski powierzył parafię księżom życia wspólnego czyli komunistom (bartoszkom). Ci przejęli obowiązki po oratorianach, którym nie udało się podołać nałożonym na nich obowiązkom m. in. ze względu na braki kadrowe. Tak więc trzynaście lat zajęło biskupowi Wierzbowskiemu osadzanie sześciu różnych formacji zakonnych w Nowej Jerozolimie, które pomimo takiej ich kumulacji w jednym miejscu, miały wystarczająco dużo zajęć, aby nie móc narzekać na brak pracy.

Biskup Wierzbowski rozdzielił pracę w swoim sanktuarium pomiędzy wszystkie sprowadzone przez niego zakony. Wydawać by się mogło, że do obsługi Kalwarii wystarczą tylko bernardyni, ale obowiązków naznaczonych przez Fundatora było na tyle dużo, że każda górska kongregacja spełniała określone funkcje w znacznym harmonogramie świąt obchodzonych w Nowej Jerozolimie. Samych procesji wyznaczonych przez Wierzbowskiego miało być co roku 34, zaś w czasie oktawy Bożego Ciała i Święta Zmarłych procesje odbywały się codziennie. Średnio więc przypadały w górskim sanktuarium prawie trzy procesje na miesiąc. Często związane były one z licznymi uroczystościami kościelnymi, które obchodzono z udziałem przybyłych pielgrzymów. Modlitewnik Andrzeja Frankiewicza z 1670 r. dokładnie podaje roczny spis tych uroczystości, dzieląc je na trzy kategorie wg ilości biorących w nich udział wiernych. Były to więc dni cieszące się frekwencją największą, średnią i małą (jednak na tyle liczną by zostały wyróżnione z powszednich dni sanktuarium). Uroczystości o największej ilości pątników było dziesięć: Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wielka Sobota, Poniedziałek i Wtorek Wielkanocny, Święto Znalezienia Krzyża Świętego (3 V), Wniebowstąpienie Pańskie, Niedziela Zielonych Świątek i Poniedziałek po niej oraz Święto Podwyższenia Krzyża Świętego (14 IX). Świąt o średniej liczbie wiernych było dziewiętnaście: Święto Matki Bożej Gromnicznej (2 II), Zwiastowanie NMP (25 III), Niedziela Palmowa, Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego (tu mniejsza liczba osób była spowodowana dość wyczerpującym, trzydniowym uczestnictwem wiernych w procesjach Triduum Paschalnego), wtorek po Zielonych Świątkach, Boże Ciało, niedziela i czwartek oktawy Bożego Ciała, Święta Nawiedzenia NMP (2 VII), św. Marii Magdaleny (22 VII), św. Anny (26 VII), św. Dominika (4 VIII), Przemienienie Pańskie (6 VIII), wigilia i dzień Wniebowzięcia NMP (14 i 15 VIII), Narodzenie NMP (8 IX), Święto św. Franciszka z Asyżu (4 X), dzień Poczęcia NMP (8 XII) i wigilia Bożego Narodzenia. Uroczystości o najmniejszej liczbie wiernych było jedenaście: Święta św. Józefa, św. Antoniego z Padwy, św. Filipa Nereusza, św. Jakuba, św. Piotra w Okowach (1 VIII), Matki Bożej Śnieżnej (5 VIII), Ofiarowanie NMP (21 XI), Święta św. Szczepana, św. Jana i św. Młodzianków. Do grupy tej Frankiewicz zaliczył też każdą pierwszą niedzielę miesiąca. W sumie dawało to 40 uroczystości.

Największą popularnością wśród pielgrzymów cieszyły się jednak obchody Triduum Paschalnego. Wszakże nie zachował się do naszych czasów żaden opis z odbywających się w Górze Kalwarii misteriów Męki Pańskiej, ale ponieważ Nową Jerozolimę obsługiwali bernardyni z Kalwarii Zebrzydowskiej łatwo można odtworzyć przez analogię przebieg takiego widowiska paraliturgicznego.

Obchody Triduum Paschalnego rozpoczynały się w Górze wieczorem w Wielki Czwartek na Syjonie, w Domku Matki Bożej – tam, wg apokryficznej tradycji, miało miejsce pożegnanie Chrystusa ze swoją Matką. Następnie wszyscy zgromadzeni przechodzili do pobliskiego Wieczernika. Tam podczas liturgii miała miejsce ceremonia zwana mandatum – przełożony klasztoru marianów (za życia biskupa Wierzbowskiego był to o. Papczyński) umywał nogi dwunastu starcom z miasta na pamiątkę umycia nóg apostołom przez Zbawiciela podczas Ostatniej Wieczerzy. Po mandatum pojawiał się aktor grający Chrystusa, aby objąć główną rolę w spektaklu. Szedł na czele pochodu w otoczeniu aktorów grających apostołów, za nimi szli zakonnicy, bractwa, porządkowi i pątnicy. Rozpoczynała się procesja, która z Wieczernika prowadziła do Ogrójca na skarpie wiślanej. Tam przy kaplicy Pojmania do orszaku zbliżali się aktorzy grający żołnierzy i następowało pojmanie. Związanego Jezusa prowadzono w kierunku miasta, zatrzymując się przy moście na Cedronie, aby wysłuchać kazania zastępującego scenę pławienia w rzece (kazania miały zresztą miejsce przy większości kaplic). Wszedłszy do miasta przez Bramę Wschodnią pochód zmierzał do kaplic Annasza i Kajfasza. Następnie przechodzono do kaplicy Więzienia w Piwnicy. Była już północ, zapalano ogniska. Orszak z Jezusem i zakonnicy wchodzili do tejże kaplicy, a reszta uczestników na zewnątrz słuchała relacji o torturowaniu więźnia. Gdy kaznodzieja kończył, wówczas członkowie bractw i liczni pątnicy zaczynali się biczować przy śpiewie psalmu Miserere. Zwyczaju tego zaniechano w XVIII w. poprzestając na pobożnych pieśniach. W ten sposób kończyły się wielkoczwartkowe uroczystości. Większość pielgrzymów, jeśli nie znalazła noclegu, lokowała się koło kaplicy przy ogniskach i tam czekała dnia następnego.

W Wielki Piątek o świcie wyprowadzano Chrystusa z Więzienia i po kazaniu pochód ruszał do Ratusza Piłata, stamtąd do Pałacu Heroda i zgodnie z ewangelicznym przekazem z powrotem do Ratusza. Wg przekazu o. Wyszyńskiego w kościółku tym miały miejsce „[…] wszystkie tajemnice, które [Chrystus] wycierpiał u Piłata, jak lekceważenie w scenie wybrania Barabasza, wrzaski Żydów <<Ukrzyżuj, ukrzyżuj>>, wyrok Piłata i umycie rąk, biczowanie, cierniem ukoronowanie. Na portyku świątyni Piłat wskazuje na Chrystusa słowami: <<Oto Człowiek>>.”.

To właśnie w tym miejscu odbywała się najbardziej oryginalna scena ze wszystkich polskich Kalwarii – otóż pachołek miejski odczytywał Dekret Piłata skazujący Jezusa na śmierć, a następnie zostawał on wpisywany do ksiąg miejskich. Dokument był stylizowany na ówczesny miejski akt sądowy, a wpisanie go do ksiąg nadawało mu urzędowe znaczenie. Do naszych czasów zachował się odpis takiego dokumentu z 1761 r. Oto jego fragment:

„Do Akt Burmistrzowskich Radzieckich wespół i Ławniczych miasta Nowego Jeruzalem albo Góra zwane, osobiście przyszedłszy sławetny Jakub Krzywy Krzywowicz, pisarz przysięgły miasta rzeczonego Góry, podał do oblaty Dekret niżej wyrażony, któren ogłoszony bywa przez woźnego miejskiego czyli sługę corocznie w Wielki Piątek na rogu kaplicy z dawna zwanej Piłata […], któren to sługa […] będzie wołał wielkim głosem tak jak jest opisany: […] My Pontius Piłat […] Starosta w Pałacu Arcy – Rezydencyi naszey, sądziemy, potępiamy i dekretuiemy na śmierć Jezusa Nazareńskiego w Galilei urodzonego jako buntownika przeciwko Zakonowi moyżeszowemu y przeciwko Wielkiemu Monarsze Tyberyuszowi, Cesarzowi Rzymskiemu. […] Dekretuiemy, aby Ty Jezusie, zły człowiecze, byłeś wyprowadzony za miasto Jerozolimskie, na mieysce Golgotha albo Kalwaryą, y tam na krzyżu zawieszony, aż umrzesz doskonale, aby ta Rzeczpospolita Żydowska była uspokojona. […] Dan w Ratuszu Jerozolimskim, podczas Paschy Święta Żydowskiego, roku od Stworzenia Świata Trzytysiącznego, Dziewięćsetnego, Czterdziestego, Dziewiątego.”

Po odczytaniu wyroku rozlegały się dźwięki trąb i głuche uderzenia w bęben. Przechodzono do kaplicy Włożenia Krzyża. Tam Chrystus, zgodnie z ikonografią, w cierniowej koronie, brał na ramiona duży drewniany krzyż. Był on za ciężki dla jednego człowieka , dlatego pomagali mu żołnierze oraz aktor grający Cyrenejczyka, który wchodził do akcji od stacji piątej. Cały pochód szedł więc ulicą Kalwaryjską zatrzymując się przy kolejnych stacjach Drogi Krzyżowej, gdzie czytane były rozważania pasyjne. Jak wcześniej wspomniano ostatnie kaplice od Trzeciego Upadku do Złożenia do Grobu znajdowały się w kościele Świętego Krzyża na wzgórzu kalwaryjskim. Tam też radni miejscy składali figurę Jezusa do Grobu w podziemiach świątyni i na tym kończyła się wielkopiątkowa procesja. Adorację przy Grobie rozpoczynali bernardyni i trwała ona aż do rezurekcji.

Pielgrzymów przyciągała więc do Nowej Jerozolimy świadomość, że biorąc udział w takiej procesji stawali się aktorami – uczestnikami, towarzyszącymi Jezusowi w Jego ostatniej drodze. Wrażenie, że oto znaleziono się w Jerozolimie w czasach Chrystusa zapewne potęgował fakt, że biskup kazał na ulicach tworzących krzyż rozsypać ziemię pochodzącą z Palestyny, z miejsc uświęconych obecnością Zbawiciela. Również wspaniała architektura, liczne relikwie zgromadzone przez biskupa Wierzbowskiego oraz odpusty jakie można było uzyskać nawiedzając sanktuarium przyciągały do niego rzesze ludzi. Szemiot w swoim Diariuszu pisał, że: „żadnego kościoła nie masz, w którym by nie było co osobliwszego.”. Kawaler de Beaujeu zachwycał się, że biskupowi udało się „z kępy piaszczystej, otoczonej gęstymi lasami utworzyć istną Jerozolimę”. Portugalczyk Jan Teixera stawiał Nową Jerozolimę pod względem położenia i treści religijnych na siódmym miejscu pośród miast świata. Również biskup Józef Załuski, jeden z głównych prekursorów Oświecenia w Polsce, uważał górskie sanktuarium za dobre i piękne. Zupełnie odmiennego zdania był biskup Ignacy Krasicki, który uważał nabożeństwa kalwaryjne, pełne barokowej liturgii wymieszanej z teatrem misteryjnym, za zupełnie nie pożyteczne. Jednak i on zauważył Nową Jerozolimę, którą tak oto w prześmiewczy sposób opisał w 1782 r.:

„Gdy ciekawość coraz wzrasta,

Postrzegłem coś na kształt miasta.

Domki szczupłe, tych niewiele,

A zaś kościół przy kościele.

Zamiast miejsca, gdzie gospoda,

Dom Piłata, dom Heroda,

Kajfaszowe piwniczki,

Porozrzucane kapliczki,

Miejsce Piotrowej ucieczki,

Most przez Cedron, a bez rzeczki;

Zgoła wszystko niezamożnie,

Pusto, głodno, lecz pobożnie.

Rozwalone przez połowę,

O miasto wielkopiątkowe!

Życzę ci jak najgoręcej:

Mniej kapliczek, a karczm więcej.”

Sanktuarium górskie rozwijało się także dzięki królewskiej opiece. Wiadomo, że królowa Eleonora podarowała w 1673 r. kościołowi Świętego Krzyża niezwykłą woskową Pietę z Niderlandów z XVI w. przedstawiającą Matkę Bolesną podtrzymującą martwego Chrystusa. Także król Jan III Sobieski cenił sobie wielce mazowiecką Kalwarię. Miał on m. in. wykonać własnoręcznie lampę do tejże samej świątyni „z wielkiej miłości ku temu świętemu miejscu”. Zresztą monarcha był częstym gościem w Nowej Jerozolimie. Choćby w 1684 r. powracając z Żółkwi zajechał do sanktuarium, gdzie w raz z rodziną spędził święta Bożego Narodzenia na pobożnych praktykach i modlitwach. Biskup Wierzbowski chcąc zapewnić swemu miastu łaskę królewską już w 1673 r. podarował Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu dworek z przyległościami, znajdujący się koło kaplic Ogrójca i zwierzyńca. Tam właśnie mieszkała rodzina królewska w czasie swoich pobytów w sanktuarium. Dworek ten zwany pałacem królewskim miał w zamyśle Fundatora Nowej Jerozolimy być odpowiednikiem pałacu króla Heroda istniejącego w prawdziwej Jerozolimie. W późniejszym czasie został on podarowany starszemu synowi Jana III – królewiczowi Jakubowi.

Ważną rolę w funkcjonowaniu górskiego sanktuarium zaczął też odgrywać kult św. Antoniego z Padwy. Wybudowana przez biskupa Wierzbowskiego kaplica tego świętego stała się po pewnym czasie osobnym miejscem pielgrzymkowym, szczególnie popularnym w okresie liturgicznego wspomnienia świętego, tj. 13 czerwca (do dzisiejszego dnia rzesze pielgrzymów przybywają w tym dniu na odpust). Przyczyniły się do tego liczne cuda zdziałane za sprawą św. Antoniego (pierwsze wotum wdzięczności za otrzymane łaski pochodzi z 1674 r.). Szczególny rozwój jego kultu rozpoczął się w latach 1743 – 1777.

W funkcjonowaniu sanktuarium uczestniczyły również oprócz cechów miejskich bractwa religijne. Było ich w Górze sześć: Bożego Ciała, św. Franciszka, Opatrzności Bożej, różańcowe i szkaplerzne oraz św. Izydora Oracza dla rolników z wiosek przyparafialnych. Niewiele jednak wiadomo o ich działalności.

Stworzone przez biskupa Wierzbowskiego dzieło w krótkim czasie stało się jednym z popularniejszych w naszym kraju i działało po jego śmierci do początków XIX w. Nowa Jerozolima swoim urokiem przyciągała pielgrzymów, a wg relacji o. Kazimierza Wyszyńskiego przybywający tu pątnicy

„płaczą niemal krwawymi łzami […]. Wielu nie chce odchodzić z tego miejsca, lecz pragnie tam zamieszkać, jedni na jakiś czas, inni aż do śmierci. Nawiedzając święte miejsca, rozważając mękę Pańską, żyją jakby u bram nieba i oczekują na urzeczywistnienie swego zbawienia.”

Materiały zaczerpnięte z pracy magisterskiej Łukasza Głodka

„Biskup Stefan Wierzbowski (1619-1687) – założyciel Góry Kalwarii”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *